Matka Polka o...zakupach z dzieckiem
19:23
Na wstępie dodam, że nie jestem osobą o postawie roszczeniowej. Nie byłam taka w ciąży i teraz też taka nie jestem. Nie oczekiwałam nigdy od ludzi przepuszczania w kolejce bo w ciąży czy z malutkim dzieckiem. Nie oczekuję, że drzwi każdego sklepu będą otwierał się przede mną otworem, ludzie w pas kłaniali i z otwartymi ramiona nieść mi pomoc będą bom Młoda Matka i to w dodatku z dzieckiem jestem.
Jestem realistką. Nie mam złudzeń. Jeśli coś miłego mi się przydarzy wolę być mile zaskoczona niż wiecznie chodzić marudząca i rozczarowana.
Respektuję też zasady obowiązujące w danych miejscach. Zwracam na to uwagę, no tak już mam. Wychodzą z założenia, że wszystkie tabliczki: "nie deptać trawnika", " nie wyprowadzać psów", "zakaz wchodzenia z wózkami" choć czasem dla mnie absurdalne to po coś zostały umieszczone. Zazwyczaj by ułatwić komuś pracę lub życie. Nie zawsze tą osoba jestem ja ale pogodzić z tym się muszę.
Wracając jednak do tematu zakupów przyznać się muszę, że żadna ze mnie ich miłośniczka. Latanie po sklepach w poszukiwaniu fajnych ciuszków to raczej smutny obowiązek (kiedy szafa świeci pustkami) niż wielka przyjemność. Bez ekscytacji przemierzam alejki jedynego centrum handlowego w mieście i tak zazwyczaj wychodzę z niczym.
I tak oto w piątek korzystając z okazji, że muszę też załatwić parę spraw urzędowych, wpakowałam stelaż wózka (udało mi się wypiąć gondolę!!! :)) do samochodu i udałam się do miasta na poszukiwanie kilku ciuchów dla siebie i kurtki wiosennej dla Ali.
Bez szczegółów napiszę, że po zaliczeniu kilkunastu sklepów dla dorosłych Pań nie kupiłam NIC. Wszystko jest teraz takie słodkie, cukierkowe. Wszędzie, gdzie oko moje nie spojrzy są pastele. W sklepach królują teraz brzoskwinki, pistacje i pudrowe róże (rzyg). Jak już znajdzie się coś w innym kolorze to jest to czarny albo czerwony :) No ja lubię te kolory ale nie na lato i wiosnę:) Jak już wspomniałam nie kupiłam nic.
Po maratonie po sklepach z działami dziecięcymi i lawirowaniu wózkiem między i tak wąziutko rozmieszczonymi wieszakami z ciuchami kurtki nie udało mi się kupić. Kupiłam za to 3 bodziaki w wersji letniej, gdyż na rehabilitację potrzebujemy body z krótkim rękawem.
Chciałam za to kupić Ali trampeczki takie dla picu by coś na tą nóżkę założyć (koniecznie bez gumowej podeszwy) I kiedy to znalazłam w końcu dostatecznie malutkie, w dłonie me je wzięłam i zaczęłam podziwiać (nie patrząc na cenę rzecz jasna:)) szybkim krokiem podeszła do mnie Pani, na oko lat 35 i bez żadnego skrępowania wyrwała mi je z ręki, odwróciła się na pięcie i równie szybkim krokiem odeszła :)
Wmurowało mnie, szczęka moją walnęła o posadzkę bo wierzyć mi się nie chciało, że w kulturalnych sklepach takie rzeczy się dzieją. DACIE WIARĘ?
Po 4h spędzonych na łażeniu po sklepach i urzędach i zapłaceniu 9 zł za parking (dobra kawka w kawiarni by była), wściekła wróciłam do domu.
Ja jednak szybko się nie poddaję. Tym bardziej, że dziecku kurtkę kupić trzeba. W sobotę, pozbawiona samochodu, wpakowałam ponownie dzieciątko w wózek i udałam się spacerkiem z mojej wsi na podbój osiedlowych, miejskich sklepów. Zeszło mi to troszkę bo jednak nie mały to kawałek.
Dotarłam zadowolona do sklepu, wpakowałam się do niego z wózkiem i cała zadowolona zmierzam sobie na dział dziecięcy. Tam natomiast nim moja noga zdążyła krok w stronę wieszaka z kurteczkami zrobić dopadała mnie jakaś paniusia, które bez ogródek w moją stronę wypaliła: " Ale z wózkiem na dział dziecięcy to nie wchodzimy!" YYYYYYYYYYYYYYYYYY????
Próbuję sobie do tej pory minę moją wyobrazić. Gały mi z orbit wyszły, język w gardle kołkiem stanął a ciśnienie podskoczyło chyba do 300.
Odwróciłam się na pięcie i mamrocząc pod nosem " co za absurd", szybkim krokiem udałam się do wyjścia. Wychodząc jeszcze na drzwi sklepu obwieszonego wszystkim zakazami spojrzałam i zakazu wchodzenia z wózkiem tam nie znalazłam.
Zła na siebie jak osa, że tak to pyskata ze mnie babka a jak trzeba to gęby nie otworzyłam, że z wózkiem taki kawał na darmo drałowałam, że kurki dziecko nie ma i mieć nie będzie bo moja noga już tam nie postanie.
No lubiłam ten sklep, bo duży, bo tani i zawsze jakiś łaszek dla siebie tam znalazłam a tutaj taka niemiła niespodzianka.
Wkurzona poszłam do innego, taniego sklepu na P i być dać upust mojej złości kupiłam Ali 4 nowe książeczki :)
I jak tu być matką i zakupy zrobić? No nie da się no!!!
Miałyście kiedyś podobne doświadczenia zakupowe?
PS: Pani chyba liczyła na to, że zostawię wózek z dzieckiem na środku sklepowej alejki i pójdę buszować sobie między wieszakami podśpiewując radośnie.
29 komentarze
Jakiś pech zakupowy wisiał nad Tobą. Nigdy mi sie podobne sytuacje nie przytrafiły, ale za to biegnący mężczyzna do kasy żeby tylko wpakować sie przede mnie do kolejki, a brzuch juz miałam ogromny :/
OdpowiedzUsuńCo za bezsens..! zamurowało mnie. Gdzie, jak gdzie, ale żeby na dział dziecięcy był zakaz wjazdu wózkiem to już kompletna bzdura. To niby kto robi zakupy na takim dziale, jak nie matka z dzieckiem właśnie?!
OdpowiedzUsuńnie chciało mi się nawet dyskutować z babą
Usuńcoraz bardziej przestaje lubić Olsztyn.
Usuńtotalna lipa
OdpowiedzUsuńAbsurd, bez 2 zdań. Ja, muszę przyznać, nic takiego się do tej pory nie przytrafiło. Ostatnio, nawet wjechaliśmy z mężem z ogromnym wózkiem na zakupy, do którego wsadziliśmy fotelik. Nikomu to nie przeszkadzało.
OdpowiedzUsuńTa babka, co Ci te buty wyrwała, nie chciałaby, żebym to ja była na Twoim miejscu :D
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o wózki, to zakaz jest dla mnie debilizmem.
Trochę mnie rozśmieszyła Twoja historia:) Nie dość że nie lubisz zakupów to jeszcze Ci kłody pod nogi rzucają:)
OdpowiedzUsuńAle z takim czymś jak zakaz wejścia z wózkiem na dział dziecięcy to się nie spotkałam- to jest totalna głupota!!!!
Może dlatego nie lubię zakupów bo nigdy nic nie mogę fajnego znaleźć i zawsze wracam zła i rozczarowana:(
UsuńJeżu.. Ja pognałabym za tą babą, jeśli te buty byłyby fajne ;)
OdpowiedzUsuńniestety nie zdążyłam wymanewrować wózkiem
UsuńAle lipa.. Mnie to wnerwia jak np. przyjdzie cała rodzinka, z wózkiem i jeszcze nie wiadomo czym tam i stoją na przejściu! Mimo tego, że sama mam dziecko, ale zawsze staram się myśleć za innych i nie rozwaliłabym się na pół sklepu
OdpowiedzUsuńOlga
No ja też nie, poza tym nie zostawię dziecka w wózku bez opieki na środku sklepu
UsuńEeee...no co ty?!? Mnie się do tej pory nie zdarzyło, może i dobrze bo nie wiem czy bym zmilczała, zwłaszcza babę od trampek :D
OdpowiedzUsuńta od trampek to mnie zeźliła bardzo :)
Usuńa ta baba dlaczego wyrwała Ci te buciki?
OdpowiedzUsuńekspedientka czy klientka w zakupowym szale?
ps. lubię pastele, ale nie w takiej ilości jak teraz moda, raczej w dodatkach.
Jaka szurnięta klientka, a najgorzej, że to były ostatnie takie malutkie:(
UsuńJa też lubię pastele ale jakoś w ograniczonych ilościach:)
no niezła historia z trampeczkami...!
OdpowiedzUsuńa co do zakazu z wózkami - chore to jakieś... takim sklepom mówię zdecydowane nie!
Ja za rzadko z Baśką na zakupy wyłaże, może ze dwa razy byłyśmy :) Wolę ją w domu z kimś zostawić, bo zakupy z dzieckiem i wózkiem to średnio udana wyprawa... ;)
OdpowiedzUsuńO tak !!! Ja miałam kiedyś to samo! Spory sklep, oczywiście dziecięcy, wchodzę i chcę wjechać wózkiem dalej... a tu kobita się drze do mnie ! że z wóźkiem nie można ! Co proszę ? nie można wjechać wózkiem do sklepu dziecięcego ?
OdpowiedzUsuńdla mnie to jest taki żal że ja nie mogę..;/ tak dla relaxu powiem, że teraz już tego sklepu nie ma :d Fajne tanie rzeczy mieli ale jak do cholery mam w nim zakupy robić jak nie mogę do niego wejść?..
No niestety pozostaje nam chodzenie z nosidełkami i posiadanie potem rąk do ziemi:)
UsuńHahaha pięknie to napisałaś.
UsuńWsadzę mojego kloka do fotelika i na plecy ;) Od dziś tak robię zakupy :>
Ale pech się do Ciebie przyczepił... Ja na szczęście nie miałam takiej sytuacji :)
OdpowiedzUsuńO matko jedyna ale miałaś przygody! Nie zdarzyło mi się żeby ktoś mi coś z ręki wydarł. Ani żeby mi powiedział, że z wózkiem nie można. Nawet nie wiedziałam, że są takie zakazy... Przeważnie idę i już. Raz mi gość z ksero zwrócił uwagę żebym drzwi zamknęła bo stałam przy uchylonych, a na zewnątrz w wózku została 7 miesięczna Misia, no po operacji byłam i nie mogłam dźwigać a tu wózek na 6 stopni trzeba wynieść... Tak to luz. Ale ja nie lubię zakupów (podobnie jak Ty) i z młodą do hipermarketów nie chodzę. Do zwykłych prędzej, ale też mało ;)
OdpowiedzUsuńZakaz wejścia z wózkami jest dlatego, że niektórzy klienci po prostu kradną. Sama byłam świadkiem zdarzenia, ale to w Carrefourze, jak pewnej mamie przejeżdżającej z wózkiem, zaczęła piszczeć bramka. Podszedł ochroniarz, podniósł okrycie, a tam były dziecięce ciuszki, kosmetyki i słodycze. Znam z opowiadania koleżanki, ekspedientki sklepu H&M, anegdotkę jak to matki swego czasu brały po kilka ciuszków do przymierzalni, wchodziły z dziećmi, odrywały klipsy i nakładały te ciuchy na te dzieciaki jedno na drugie. Sytuacja uległa zmianie, gdy wprowadzili plakietki z ilością ubrań, z którymi wchodzi się do przymierzalni. Bilans zaginionych rzeczy w niewyjaśnionych okolicznościach, od razu spadł. ;)
OdpowiedzUsuńZ tymi kradzieżami to fakt ale jak kobieta, młoda matka ma zrobić zakupy? No musi iść z dzieckiem, no musi.
UsuńNo i właśnie po to instaluje się bramki, żeby wykrywały. Jakbym ta pani mi powiedziała, że z wózkiem na dział dziecięcy nie można, to bym tam warowała u nich na podłodze, dopóki mi nie pozwolą ewentualnie nie zamontują bramek, zebym nic nie wyniosła. No wkurzyłam się!
UsuńNa tą co buty wyrwała bym się rozdarła na bank. A na tą co zakaz wózków wypaliła poprosiłabym o zawołanie kierownika. A jeśli nawet jest zakaz to dlaczego, jakim prawem i gdzie informacja jest. Warto pokusić się czy jest taki zakaz w działach dziecięcych opisany w prawach klienta czy jak to tam.
OdpowiedzUsuńteraz to i ja bym tak zrobiła ale wtedy tak zszokowana byłam, że aż sama byłam zaskoczona brakiem reakcji z mojej strony:)
UsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam do komentowania. Jeśli podoba CI się ten tekst udostępnij go na swoich portalach społecznościowych.
Proszę o przemyślane dobieranie słownictwa i podpisywanie się pod komentarzem.