Adaptacja w żłobku
17:30
Szykowanie całej rodziny i dziecka na pójście do żłobka nie ogranicza się do przygotowania mentalnego i odpowiedniej organizacji dnia. Choć przygotowanie psychiczne dziecka (o ile takie mała dziecko można na coś przygotować psychicznie?) jest w moim odczuciu najważniejszym co trzeba zrobić.
O dłuższego czasu jak mantrę powtarzałam Ali, że pójdzie do żłobka, do miejsca gdzie jest dużo dzieci i miłe panie będą nie nią opiekować. Opowiadałam jej jak tam się dzieci bawią, jedzą, śpią, chodzą na plac zabaw. Nawet przed rozpoczęciem dni adaptacyjnych odwiedziliśmy ten plac zabaw by Ala go poznała :)
Starałam się zapewnić jej komfortowe przejście z cieplutkiego i bezpiecznego domu do nowego miejsca. Śpiewałam jej piosenki, które Panie w żłobku śpiewają i zapewniałam, że codziennie po pracy po nią wrócę. Ważne dla mnie było by moje dziecko miało świadomość, że jej nie zostawiam tam na zawsze.
Już na dniach adaptacyjnych ( 3 dni po 3h) odprowadzałam ją, dawałam buziaka i robiłam "papa". Wychodząc zapewniałam, że po nią wrócę. Pierwszego dnia siedziałam pod drzwiami nasłuchując płaczu. Nic takiego się nie zdarzyło więc po godzinie poszłam na spacer:) Drugiego i trzeciego dnia od razu ewakuowałam się na kawę do domu.
Czy to coś pomogło? Nie wiem, ale mam taką nadzieję.
Nie wiem na ile to moje gadanie, moje staranie przyniosły efekty a nie tylko mnie uspokoił. Wmówiłam sobie, że takie tłumaczenie dziecku przyniesie dobry skutek i zarówno ja i Ala będziemy spokojniejsze. I chyba tak jest. Efekt jest taki, że Ala daje mi buziaka, robi "papa" i idzie do dzieci. Bez płaczu i rzucania się na drzwi. Podobno nigdy jeszcze nie popłakała się w żłobku.
Duma mnie rozpiera.
20 komentarze
Cudnie się to czyta! :) Trzymam kciuki za dalsze dni! :)
OdpowiedzUsuńZuch Dziewczynka :)
OdpowiedzUsuńNo proszę :) jak pięknie :D lada dzień do ślubu będziecie ją prowadzić :D
OdpowiedzUsuńSuper, że Ala nie płakała, bo u nas lament i czarna rozpacz niestety.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim byłaś spokojniejsza i Ala to czuła - skoro mama nie panikowała i nie płakała to czemu ona miała to robić ;)
OdpowiedzUsuńU nas na początku płakała jak musiała iść z Panią. Po 2 tygodniach szła sama z uśmiechem na twarzy :) A teraz jak sobie przypomnę dni adaptacyjne, mój lęk i czekanie aż będę mogła po 2 h wrócić to niedowierzam, że po ponad pół roku moja Córka rwie się aż do żłobka:)
OdpowiedzUsuńdzielna dziewczynka! :)))
OdpowiedzUsuńoby tak dalej ;)
ja to z domu czasem wyjść sama nie mogę i już jest płacz...
przylepę mam niesamowitą!
od urodzenia non stop przy mnie... ;)
Ala też od urodzenia ze mną non stop. Tyle, że Ala to jak cygańskie dziecko:)
Usuńheehe :) nooo, mają po prostu zupełnie inne charakterki :)
UsuńKornelia zostanie tylko z moją mamą i to też nie zawsze... eh! oby z tego wyrosła tylko!! :P
Myślę Kasiu, że to może mieć swoje plusy. Ja się obawiam, że Ala poszłaby z każdym i wszędzie:(
Usuńno racja - plusy i minusy - jak w każdej sytuacji... :)
Usuńbuziaczki dla Was dziewczynki :***
wow! no to gładko to przeszłyście i Ty i Ona;-)
OdpowiedzUsuńNa razie nie ma problemu i mam nadzieję, że się już nie pojawi :)
UsuńDzielne jesteście obie :D
OdpowiedzUsuńZ tego co czytam, to przygotowałaś ją odpowiednio to takiego wydarzenia w jej życiu. Dużo rodziców to bagatelizuje i później jest płacz i zgrzytanie zębów. A wystarczy się przyłożyć :) Dla dziecka to wielkie wydarzenie i udowadniasz, że warto je wcześniej przygotować.
OdpowiedzUsuńTomuś miał tak samo;) nawet w niedzielę pyta mnie czy idziemy do przedfszkolka bo chce si,e pobawić z dzieciakami;)
OdpowiedzUsuńI super :) Dzielna dziewczynka!
OdpowiedzUsuńSuper :) u nas było podobnie.
OdpowiedzUsuńA ja znam kilka wychowawczyń żłobkowych, które opowiadają o dzieciach płaczących po kilka godzin non stop. W sumie tak małe dziecko nie jest przygotowane na żlobkowe życie i w zasadzie to właśnie jest normalna reakcja. Wiem, ze czasami nie ma wyjścia, ale i tak współczuję tym maluchom.
OdpowiedzUsuńKurczę ja jakoś boję się córkę do żłobka posłać, w sumie na razie nie muszę bo babcie się jak coś zajmują, syn też nie chodził, dopiero teraz poszedł do przedszkola, też bez problemu, bez płaczu,po prostu poszedł i tyle... Podziwiam Was,obie jesteście odważne, życzę powodzenia dalej ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam do komentowania. Jeśli podoba CI się ten tekst udostępnij go na swoich portalach społecznościowych.
Proszę o przemyślane dobieranie słownictwa i podpisywanie się pod komentarzem.