Nie strasz mnie mamo
22:10
Niepokój, uczucie niepewności czy
strach, to emocje, które dorosłym ludziom towarzyszą w życiu bardzo często.
Jesteśmy świadomi zagrożeń czy konsekwencji jakie niosą ze sobą nasze wybory.
Potrafimy kontrolować emocje, panować nad nimi i oswajać to, co w nas wzbudza
te uczucia. Najczęściej mamy świadomość konsekwencji naszych decyzji.
Tych wszystkich umiejętności
nabywamy wraz z doświadczeniem. Uczymy się ich całe życie. Dlaczego więc coraz
częściej rodzice fundują takie uczucia swoim małym dzieciom?
![]() |
źródło |
Jest to dla mnie nie lada
zagadka. Nie potrafię pojąć, czym kierują się rodzice, którzy próbują wywołać
strach u swoich własnych, do tego często maleńkich dzieci. Nie bardzo rozumiem
co przez to chcą osiągnąć. Strach jako środek wychowawczy jest po prostu dla
mnie abstrakcją.
Straszenie dzieci innymi ludźmi w
moim mniemaniu jest po prostu egoizmem. To nic więcej jak chęć podporządkowania
sobie dziecka w jakiejś konkretnej sytuacji. Zastanówcie się ile razy
słyszeliście jak mama mówi do dziecka coś w stylu: „Choć tu do mnie, bo
Pani/Pan Cię zabierze…” albo „Jak będziesz niegrzeczna/ niegrzeczny i nie
będziesz słuchać się mamy to Pan/Pani Cię zabierze i co wtedy zrobisz?”. Ja to
słyszę niemal codziennie. Baaa nawet byłam kiedyś taka osobą, którą straszono
dziecko. Co rodzic chce osiągnąć? Zapewne jest to odrobina spokoju, dziecko
przyczepione do nogawki, które nie odchodzi od Was na krok, chodzące za nami
jak cień.
Możecie być pewni, że to
zadziała. Osiągniecie swój cel, dziecko się przestraszy być może nie odejdzie
od Was na krok. Skoro zadziała, to ten schemat będziecie powtarzać za każdym
razem w podobnej sytuacji, bo przecież jest skuteczny. Zawsze będzie działać, a
w dziecku utrwalicie strach przed ludźmi, strach przed Wami i poczucie
niebezpieczeństwa.
Ze zwierzętami jest analogiczna
sytuacja. Po co budować w dziecku od małego strach przed psem, kotem czy
chomikiem? Po co wmawiać, że jak podejdzie to pies go ugryzie, zje, przememła i
wypluje niczym wczorajszy obiad? Po co wmawiać dziecku, że cały świat
otaczający go jest dla niego śmiertelnym zagrożeniem?
Znam takie dzieci. Zniewolone
przez własny strach, chodzą jak cień za rodzicami. Nie pójdą do piaskownicy bez
mamy, nie usiądą na trawce bo coś. Na wszystko jest jakieś wytłumaczenie. Nie
wykazują zainteresowania niczym, mało co je cieszy. Bez inicjatywy, bez
własnego zdania, bez psotnego spojrzenia. Wszystko co robią musi się odbyć za
porozumiewawczym spojrzeniem rodziców.
Czy takiego dziecka chcecie?
Podporządkowanego i owładniętego niepokojem? Widzącego w każdym dorosłym
potencjalne zagrożenie?
Rozmawiajmy z dziećmi Drodzy
Rodzice. Uczmy dzieci dystansu do ludzi, ale nie straszmy ich nimi. Nie
utrwalajmy w nich poczucia niebezpieczeństwa. Tłumaczmy maluchom, że nie każdy
pies, czy kot chce być głaskany, tulony czy ciągany za ogon, bo może ugryźć. Nauczymy
szacunku do otaczającego nas świata i ostrzegajmy przed potencjalnymi
zagrożeniami. Róbmy to jednak w sposób delikatny i dostosowany do wieku
dziecka. Wyrzućmy do kosza wszystkie historie o porywaniu dzieci przez panią
stojąca przed Wami w kolejce, Babę Jagę, Bukę czy inne potwory.
Nie demonizujmy świata. Zaufajmy
inteligencji naszych dzieci. One rozumieją dużo więcej niż nam się wydaje.
11 komentarze
Kurcze dopiero teraz spojrzałam na takie rozwiązania pod innym kątem. Wcześniej jakoś nie ruszały mnie takie słowa :/
OdpowiedzUsuńi ja nie lubię straszenia
OdpowiedzUsuńPrzybij piątkę!
UsuńWłaśnie ostatnio zauważyłam, że u Malucha sąsiadów pojawiła się baba-jaga, która go zabierze :P ale mnie śmieszą takie podejścia
OdpowiedzUsuńMądre słowa
OdpowiedzUsuńTo dziwne znasz dzieci.
OdpowiedzUsuńZ kotem czy psem to powinno się wyczulić, bo psa bez zgody właściciela dotknąć nie wolno. Może sobie tego nie życzyć, pies może być niebezpieczny itp. Ja zawsze mówię, ze jak Pan/Pani pozwoli to może, ale bez tego może patrzeć, ale nie dotykać.
I mówię, że jak się oddali, to się zgubi, rodziców nie będzie, a ktoś ją może zabrać. Nie straszę, a mówię prawdę. Bo jeśli naprawdę się zgubi to tak będzie. I nie ogranicza jej to, Polka nadal jest ciekawa świata, niewielu rzeczy się boi.
Oczywiście nie straszę zmyślonymi rzeczami
Oczywiście, że trzeba wyczulić dzieci na niebezpieczeństwo związane z potencjalną agresją zwierząt czy niebezpieczeństwo związane z oddalaniem się dziecka. Na tym polega mądre wychowanie i nauka szacunku np dla zwierząt. Nie chodzi w tym tekście o takie sytuacje.
UsuńJest ogrom rodziców, którzy zamiast tłumaczyć przedstawiają od razu wizję pasa, czy innego zwierzaka, który zaraz je zje. Nie na tym to przecież polega. Dziecku trzeba wytłumaczyć, dać możliwości poznania i uczulić na niebezpieczeństwa.
Takie jest moje zdanie
Tak w kwestii rodzicielstwa:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=1Q3N1oAGIu4
Zgadzam się. Kiedyś szłam z Młodą i moim Tatą. Pani z dziećmi idzie. Jedno ucieka. Mówi, że jak nie będzie się słuchac to pan je zabierze. Mój Tata odpowiada, ze nie zabierze bo ma już swoją wnuczkę i mu wystarczy:) Chciał trochę załagodzić. Mina kobiety bezcenna. Nie nawidzę takiego straszenia.
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka, gdy była dzieckiem, przez całe swoje maleńkie życie sądziła, że umrze, jeśli tylko wyjdzie za płot. Tak jej powiedziała babcia. "Zobaczysz, jak otworzysz tę furtkę i wyjdziesz na chodnik obok ulicy, gdzie jadą samochody, to one cię zatrują spalinami i się udusisz". Straszne, co? Moja przyjaciółka przez długi czas panicznie bała się podejść do furtki. Kochana babuleńka...
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy to trąca patologią :)
UsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam do komentowania. Jeśli podoba CI się ten tekst udostępnij go na swoich portalach społecznościowych.
Proszę o przemyślane dobieranie słownictwa i podpisywanie się pod komentarzem.