Zamek w olsztyńskim lesie
19:50
Dziś rusza 2 edycja Dziecka na warsztat pod hasłem: DZIECKO NA WARSZTAT rusza w świat! Dziś pierwszy inauguracyjny warsztat. Bardzo lokalny, dotyczący naszego lokalnego środowiska, najbliższego otoczenia. Tematem przewodnim miała być legenda, więc będzie legenda.
Łyna to nasza towarzyszka życia od dobrych kilku lat. To już nie jest tylko rzeka przepływająca przez nasze miasto. Razem z nią witamy co roku wiosnę, spacerujemy wzdłuż tej rzeki, która stała się towarzyszką naszej codzienności. To właśnie Łyną mamy w zasadzie za oknem, to w starym szpitalu z czerwonej cegły, właśnie nad Łyną urodziła się Ala.
"W niepamiętnych czasach stał w olsztyńskim lesie nad Łyną zamek. Właścicielem tego zamku był pewien rozbójnik. Urządzał on napady na okoliczne wsie, okradał je, a skarby zanosił do swojego zamku. Nie dość tego. Rozbójnik podczas swoich wypraw brał także ludzi do niewoli. Nałożywszy kajdany, prowadził ich do zamku. Tam męczył ich głodem i kazał spać na zgniłej, mokrej słomie. Nikt się nie odważył ratować nieszczęśliwych, gdyż rozbójnik posiadał liczne wojsko, które trzy mało straż na zamku dniem i nocą. Rozbójnik miał żonę, niezwykle pobożną kobie tę, która nieustannie modliła się za swojego męża, by zaniechał łupiestwa i stał się dobrym człowiekiem. Ale modły jej nie odniosły skutku. Postarzała się, a mąż jej się nie poprawił. Najwięcej zaś chodziło jej o córkę Elżbietę, która podobnie jak ona, wiodła życie nader bogobojne. Sądziła, że wpływ ojca mógłby raz zniekształcić duszę córki. Dlatego przed śmiercią oddała córkę pod opiekę pewnej ubogiej kobiety. Elżbieta stamtąd często chodziła do lasa, pocieszała biednych i zmartwionych ludzi, pracujących w lesie, odwiedzała stare krzyże, modląc się tam gorąco za zmarłą matkę oraz za ojca. Zwłaszcza jeden krzyż jej się podobał, do którego chodziła często. Ludzie, którzy się z nią stykali, strasznie ją lubili. Ojciec także ją kochał i zwykł spełniać jej życzenia. Kiedy jednak prosiła go, by uwolnił ludzi, zakutych w kajdany, strasznie się oburzył i odepchnął ją od siebie.
Pewnego razu rozbójnik urządził zabawę, podczas której Elżbieta miała spełniać rolę gospodyni domu. Córka nie chciała brać udziału w zabawie. Postanowiła czas ten spędzić w komórce, w której matka jej spędziła ostatnie chwile. Ale ojciec się na to nie zgodził. Córka musiała przyjść na zabawę, i zająć miejsce, które jej ojciec wskazał.
Kiedy goście bawili się w najlepsze, otworzyły się drzwi. Wszedł na salę pewien młodzieniec i zaczął grać na gitarze. Dźwięki gitary działały. Gdy młodzieniec skończył piosenkę, proszono go, by więcej grał. Jednak prośbie gości nie stało się zadość. Młodzieniec powiedział, że nie może dłużej bawić na zamku, gdyż ma przed sobą jeszcze duży kawał drogi.
Nieznany młodzieniec spodobał się Elżbiecie. Proszono ojca, by zezwolił córce wyjść za niego. Ale ojciec się sprzeciwił. Twierdził, że córkę wyda tylko za bogatego księcia. Toteż kiedy młodzieniec opuścił salę, ojciec kazał go zamordować. Niebawem dotarła do zamku wiadomość, że młodzieniec zamordowany i że ciało jego widziano w Łynie. Elżbieta się zasmuciła. Pobiegła do swego ulubionego krzyża i zaczęła się gorąco modlić za młodzieńca i ojca. Modląc się, rzuciła wzrokiem na Łynę i zauważyła ciało zamordowanego młodzieńca. Wydobyła go z wody i pochowała obok krzyża.
Wkrótce przybył na zamek książę Waldimir i prosił rozbójnika o rękę córki. Książę ten był także rozbójnikiem. Ojciec Elżbiety zgodził się. Elżbieta jednak odmówiła. Błagała ojca, by nie dopuścił do związku małżeńskiego z księciem, gdyż ona już ślubowała młodzieńcowi, więc nie może ślubu łamać. Prośby córki nie odniosły skutku. Ojciec rozkazał, że córka musi poślubić Waldimira. Zbliżał się dzień ślubu. Elżbieta strasznie się martwiła. Prosiła Pana Boga, by nie dopuścił do tego, by została żoną księcia-rozbójnika.
Pewnego razu rozbójnik urządził zabawę, podczas której Elżbieta miała spełniać rolę gospodyni domu. Córka nie chciała brać udziału w zabawie. Postanowiła czas ten spędzić w komórce, w której matka jej spędziła ostatnie chwile. Ale ojciec się na to nie zgodził. Córka musiała przyjść na zabawę, i zająć miejsce, które jej ojciec wskazał.
Kiedy goście bawili się w najlepsze, otworzyły się drzwi. Wszedł na salę pewien młodzieniec i zaczął grać na gitarze. Dźwięki gitary działały. Gdy młodzieniec skończył piosenkę, proszono go, by więcej grał. Jednak prośbie gości nie stało się zadość. Młodzieniec powiedział, że nie może dłużej bawić na zamku, gdyż ma przed sobą jeszcze duży kawał drogi.
Nieznany młodzieniec spodobał się Elżbiecie. Proszono ojca, by zezwolił córce wyjść za niego. Ale ojciec się sprzeciwił. Twierdził, że córkę wyda tylko za bogatego księcia. Toteż kiedy młodzieniec opuścił salę, ojciec kazał go zamordować. Niebawem dotarła do zamku wiadomość, że młodzieniec zamordowany i że ciało jego widziano w Łynie. Elżbieta się zasmuciła. Pobiegła do swego ulubionego krzyża i zaczęła się gorąco modlić za młodzieńca i ojca. Modląc się, rzuciła wzrokiem na Łynę i zauważyła ciało zamordowanego młodzieńca. Wydobyła go z wody i pochowała obok krzyża.
Wkrótce przybył na zamek książę Waldimir i prosił rozbójnika o rękę córki. Książę ten był także rozbójnikiem. Ojciec Elżbiety zgodził się. Elżbieta jednak odmówiła. Błagała ojca, by nie dopuścił do związku małżeńskiego z księciem, gdyż ona już ślubowała młodzieńcowi, więc nie może ślubu łamać. Prośby córki nie odniosły skutku. Ojciec rozkazał, że córka musi poślubić Waldimira. Zbliżał się dzień ślubu. Elżbieta strasznie się martwiła. Prosiła Pana Boga, by nie dopuścił do tego, by została żoną księcia-rozbójnika.
Pan Bóg widocznie wysłuchał modlitwy. Kiedy bowiem nadszedł dzień ślubu, niebo się zachmurzyło. Rozpętała się straszna burza, powodując zamieszanie na zamku. Korzystając z tego zamieszania, Elżbieta wymknęła się i poszła na grób swego kochanka. Tam modliła się gorąco. W pewnej chwili usłyszała straszny huk. Obróciła się i zauważyła, jak woda Łyny się wezbrała, zalewając zamek. Zamek zginął. Ale jednocześnie zakończyła żywot i Elżbieta.
Ciało jej znaleziono pod krzyżem w postaci klęczącej. Oczy jej były lekko otwarte, na twarzy malował się uśmiech."
Ciało jej znaleziono pod krzyżem w postaci klęczącej. Oczy jej były lekko otwarte, na twarzy malował się uśmiech."
Uwielbiam nasz olsztyński zamek. Nie jest duży ale ma w sobie to coś:) Mam nadzieję, że już niebawem będziemy mogły zwiedzać z Alą Muzeum, które się w nim znajduje:)
![]() |
Dziedziniec zamkowy: źródło wikipedia |
![]() |
źródło: Muzeum Warmii i Mazur |
I na koniec kolorowanka z zamkiem w wykonaniu nasze córki:
A oto inne uczestniczki Dziecka na Warsztat edycji 2, zajrzyjcie do niech koniecznie:
A oto inne uczestniczki Dziecka na Warsztat edycji 2, zajrzyjcie do niech koniecznie:
26 komentarze
super, że dołączyłaś, może jakiś wiosenny warsztat uda nam się zrobic razem :)
OdpowiedzUsuńNie mogłam przeoczyć drugiej edycji :) Mam taką nadzieję :)
Usuńdzieło artystki:)
OdpowiedzUsuńPiękna legenda, nie znałam jej, mimo, że wychowałam się u Olsztynie :)
OdpowiedzUsuńkurcze jest tyle miejsc w których nie byliśmy a które chcemy zobaczyć...
OdpowiedzUsuńZapraszamy! :)
UsuńMocna ekipa olsztyńska się zebrała :) Możecie utworzyć edycję lokalną.
OdpowiedzUsuńJakie fantastyczne miejsca!! muszę się tam kiedyś do Was wybrać!!
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Zapraszamy :)
UsuńPiękny zamek, mamy z mężem plan zobaczyć większość zamków w Polsce, tylko chyba poczekamy aż młodsza podrośnie :)
OdpowiedzUsuńKolorowanka zestawie ze zdjęciem w ramkę i na ścianę :) będzie niezła pamiątka ;)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie wpisuję zamek olsztyński na listę "do zwiedzenia". Pozdrawiam i do zobaczenia na kolejnym warsztacie, PorankowaMama
OdpowiedzUsuńOlsztyn to piękne miasto i nie jedną piękną legendę w sobie skrywa
OdpowiedzUsuńTo fakt !
UsuńAż mnie sentyment za gardło złapał - kocham to nasze miasto :) Dobrze sobie o tym przypomnieć.
OdpowiedzUsuńPięknie Ala koloruje, ale ten miś to chyba jeszcze nie ona?
Jasne, że nie ona:) to dzieło Alowego taty :)
UsuńW Olsztynie mieliśmy okazję być tylko raz ;) Nie zwiedziliśmy wszystkiego, ale miasto zafascynowało nas swoją architekturą ;) Nasza mała Natalka, również bawiła się świetnie skacząc po kałużach. Zabraliśmy ze sobą nie dawno zakupiony rowerek (http://www.asport-junior.pl/k/66/rowerki-biegowe/) i było cudownie. Fajnie było to sobie przypomnieć dzięki Tobie ;)
OdpowiedzUsuńZnowu zatęskniłam za Olsztynem, Warmią i Mazurami...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa legenda, nie znałam jej wcześniej.
W Olsztynie byłam tylko raz, ale był to wypad niezapomniany i myślę, że jeszcze go powtórzymy. Podoba mi się u was :)
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi to czytać:)
UsuńI ja nie znałam tej legendy, choć nad Łyną się wychowałam :)
OdpowiedzUsuńNo, no ech ta miłość... Tyle z tego legend. Super. Ta Łyna wasza przyciąga:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteście w Projekcie :).
OdpowiedzUsuńA zamek faktycznie urokliwy.
Rozbroila mnie ta kolorowanka ;-) Cudnie!
OdpowiedzUsuńbardzo wzruszająca historia
OdpowiedzUsuńFantastyczna opowieść!
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam do komentowania. Jeśli podoba CI się ten tekst udostępnij go na swoich portalach społecznościowych.
Proszę o przemyślane dobieranie słownictwa i podpisywanie się pod komentarzem.