Kobieta nadgorliwa
22:24
Ten temat był dla mnie obcy. Starałam się nie zwracać na to uwagi, puszczałam mimo uszu, zwyczajnie ignorowałam. Nic to nie wnosiło do mojego życia. Zdaję sobie sprawę, że ludzie oceniają mnie, ja tez ich oceniam. Nawet wtedy gdy idę ulicą mimowolnie oceniam mijąjące mnie osoby. A to ładna bluzeczka, a to buty od czapy albo coś innego. No nie uwierzę jak mi ktoś powie, że w ogóle nie ocenia ludzi. Robi to ale nie chce się do tego przyznać. Ale na Boga nie zaczepiam ludzi na ulicy by powiedzieć im co myślę na ich temat!
Ja wiem, że świat jest straszny. Wszędzie wojny, wybuchy i tragedie. Matki rodzą pijane dzieci, naćpani rodzice zagłodzili dziecko lub ktoś opuścił maleństwo na próg. Na każdym kroku jakieś tragedie i znieczulica. Tyle się mówi o tej znieczulicy, ale czy ludzie oby nie przesadzą w drugą stronę? Nigdy mnie to nie bulwersowało, bo mnie nie dotyczyło, ale ostatnio mam jakąś kumulację kobiet nadgorliwych. Kobiet, które przekroczyły linię interwencji koniecznej.
I tak oto ostatnio jestem sobie na zakupach. Przystanęłam przy witrynie sklepowej z Agą w wózku i przewalam jakieś szmatki. Wózek nie jedzie i zaczyna się nerw mojej córki. Ewidentny nerw, bo dziecko przed momentem nakarmione, przewinięte i wyprzytulane. Najpierw się wierci, kręci po czym uderza w płacz bym zabrała tyłek w troki i ruszyła w dalszy spacer (córka dba bym robiła odpowiednią ilość kilometrów). Nie umknęło to uwadze kobiety stojącej niedaleko. Od jakiegoś czasu mnie obserwowała, takie miałam wrażenie. Czekała tylko na odpowiedni moment i gdy przemykała obok mnie wycedziła przez zęby: "Weź to dziecko na ręce, nie żal Ci tego dziecka? Tak to jest jak dziecko ma dziecko, gdździ się taka a potem trzeba wychowywać" i poszła. A mnie zatkało, choć niektórym może się to wydać niemożliwe. Autentycznie mnie zatkało. I sama nie wiem co bardziej mnie wkurzyło. Czy to, że obca baba uzurpuje sobie prawo do oceniania mnie jako matki? Czy to, że nazwała mnie gdżdżącym się po kątach dzieckiem? Czy może to, że postanowiła stanąć w obronie potrzeb mojego dziecka twierdząc, że wie o nich więcej niż ja?
Ruszyłam do wyjścia. Aga uspokoiła się. Mina kobiety bezcenna.
Idę dalej, przystanęłam na moment koło naszej przychodni by umówić Alę na wizytę kontrolną. Do wózka zagląda mi kobieta koło 50. "O jaki śliczny chłopczyk!" zapiszczała "a jaki grzeczny" dodała po chwili. Uśmiechnęłam się pod nosem bo nie chciało mi się wyjaśniać ale kobieta nie dawała za wygraną. "Smoczka Pani mu daje? To niedobrze, taki maluszek nie powinien ciągnąć smoka bo potem będą kłopoty z zębami" rozkręcała się kobieta. "A ciągnie cyca?" wyparowała, na co moja cierpliwość się wyczerpała, no bo co tą ją obchodzi, do cholery! "To jest dziewczynka, proszę Pani" odparłam tylko, odwróciłam się na pięcie i udałam się w kierunku domu.
Po drodze zaszłam do Biedry zrobić małe zakupy, bo skoro już jestem w tej okolicy to skorzystam z okazji. Wychodząc ze sklepu zaczepiła mnie uśmiechem starsza babeczka. Dobrze jej z oczu patrzyło, takie miała roześmiane te oczy, to zaproponowałam jej pomoc w spakowaniu zakupów. Babeczka jak na kobietę przystało wsadziła nam głowę do wózka i z uśmiechem zapiała "Jejku jaki śliczny maluszek!, To dziewczynka?", ta Pani nie strzelała, tylko postanowiła zapytać. Przytaknęłam, zgodnie z prawdą i już się miałam oddalić gdy Pani wystrzeliła: "Ooooo jaką ma śliczną główkę, a gdzie czapeczka?" i w tym momencie cycki mi opadły. "W torebce" odparłam pod nosem i oddaliłam się.
Muszę przyznać, że to był ciężki dzień. Do tej pory nigdy nie zdarzyła mi się taka kumulacja tego typu zdarzeń. Gdy koleżanki opowiadały swoje historie zwykle potakiwałam z uśmiechem i zapisywałam w głowie jako anegdotkę, ale i mnie to spotkało.
Zastanawia mnie na prawdę czym kierują się kobiety, że z taką łatwością mówią innym co mają robić. Skąd bierze się w nich ta nieodparcia chęć wyedukowania innej kobiety/matki na swoją modłę?
I na Boga, co to za moda wkładanie głowy obcym do wózka?
I na Boga, co to za moda wkładanie głowy obcym do wózka?
3 komentarze
U mnie kasjerki w Biedrze były mocno wyczulone, gdy pojawiałam się w progu sklepu z zachustowaną Inką. Przy kasie zawsze mialam pierwszeństwo :-),za każdym razem padały pytania pełne oburzenia: DLACZEGO? Na co odpowiadały: BO TO PANI MA DZIECKO! Często nie brakowało: ALE ŻE NIBY GDZIE?! :D Chusta-niewidka! :D
OdpowiedzUsuńLudzie są nieprzyzwyczajeni do takich widoków w naszym pięknym kraju
UsuńHehe no to kolorowy miałaś dzień :-) Są ludzie i ludzie jedynie co możemy zrobić to sami wybierać którzy dla nas coś znaczą a których traktujemy jak powietrze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam do komentowania. Jeśli podoba CI się ten tekst udostępnij go na swoich portalach społecznościowych.
Proszę o przemyślane dobieranie słownictwa i podpisywanie się pod komentarzem.